Rak jest chorobą, którą często nie udaje się wyleczyć i dlatego staje się on źródłem nieszczęścia dla wielu osób i ich rodzin.
Do rozwoju tej choroby dochodzi, kiedy w naszym organiźmie powstaje nienormalny i niekontrolowany wzrost komórek rebeliantów, które są w stanie naciekać sąsiednie narządy i rozprzestrzenić się w całym organiźmie doprowadzając do jego śmierci.
Nazwa rak jest używana najczęściej w celu określenia nowotworów złośliwych w odróżnieniu do nowotworów łagodnych nie dających przerzutów.
Przez kilkadziesiąt lat, w ciągu których miałem do czynienia z ludźmi chorymi na raka, moje poglądy na to, jak radzić sobie z tą chorobą się zmieniały i nadal się zmieniają w oparciu o następne doświadczenia. Tak zresztą uczymy się wszystkiego w życiu i potem z perspektywy czasu jesteśmy już mądrzejsi w oparciu o te doświadczenia, których się nie da wyczytać z książek.
Jestem przekonany, że bardzo ważne w celu wyleczenia tej choroby jest podejście do raka jako zjawiska socjalnego i wynikającego ze stylu życia oraz konkretnych wydarzeń w życiu chorego poprzedzających tą chorobę.
Prawie zawsze obserwowałem traumatyczne wydarzenia lub sytuacje, które wydawały się mieć związek z późniejszym rozwojem raka.
Niemożliwe jest długoterminowe wyleczenie bez istotnych zmian w życiu chorej osoby.
Opiera się to na zasadzie, że jeśli będziemy zachowywać się tak samo, te same rzeczy będą się nam przydarzać.
Nie wystarczy więc tylko zastosować leczenie medyczne. Trzeba zmienić bardzo wiele w naszym życiu i do tego potrzebna jest autentyczna wola chorej osoby, żeby żyć i być zdrowym.
Brzmi to jak oczywistość, lecz z mojego doświadczenia wynika inaczej i nie jest to tak oczywiste.
Chorzy często chętnie poddają się leczeniu. Bardzo niechętnie jednak zmieniają swoje nawyki żywieniowe. Wielu ludzi woli umrzeć, niż pozbawić się słodyczy, mięsa lub używek.
Następnym bardzo częstym błędem jest przekonanie chorej osoby i ludzi, którzy chcą jej pomóc, że trzeba zrobić coś wielkiego i heroicznego, żeby pokonać tą straszną chorobę.
Takim czymś jest najczęściej wyjazd na leczenie za granicę i nazbieranie dużej ilości pieniędzy.
Spotkałem się z sytuacją, kiedy ciężko chora osoba nazbierała z pomocą dobrych ludzi kilkaset tysięcy złotych. Pieniądze zostały przelane na konto kliniki w Niemczech. Po przybyciu chorej osoby do miejsca, gdzie miała być leczona, okazało się, że klinika ma przerwę świąteczną i nie przyjmuje pacjentów.
Spośród dziesiątek ludzi, którzy myśleli, że raka leczy się za granicą cudownymi i nowymi, drogimi lekami, nie znam ani jednej osoby, która przeżyła.
______________________________________________________________________
Opis przypadku wyleczenia raka płuc w czwartym najbardziej zaawansowanym stadium:
Mężczyzna w wieku lat około 50 uczestniczy w wypadku samochodowym, w którym giną jego bliskie osoby. Brak chęci do życia i winienie siebie, za to co się stało, powodują spadek odporności i kilka miesięcy później zdiagnozowany zostaje u niego złośliwy nowotwór płuc.
Mężczyzna otrzymuje leczenie konwencjonalne (chemioterapia). Pomimo leczenia, rak zostaje uznany za nieoperacyjny i lekarze mówią pacjentowi, że nic więcej nie mogą dla niego zrobić. Dają mu kilka miesięcy życia w najlepszym przypadku.
To było 10 lat temu. Dzisiaj mężczyzna żyje i ma się dobrze.
W momencie usłyszenia tego wyroku mężczyzna nie wierzy, że umrze. Ma dużą wolę życia dla dzieci, którym jest potrzebny.
Od tego momentu jego dietę stanowią tylko warzywa ekologiczne i duże ilości jaj, które kupuje on bezpośrednio od rolników hodujących kury tak, jak to było w dziewiętnastym wieku. Nie je on w ogóle mięsa. Oprócz tego bierze on suplementy: Reishi i koci pazur (nic więcej). Poświęca się on całkowicie swoim dzieciom i spotyka drugą żonę, która jest dobrą mamą dla jego dzieci.
_______________________________________________________________________
Niewątpliwie dużą rolę w wyzdrowieniu miała u powyżej opisanej osoby dieta oraz autentyczna wola życia. Również pewną pozytywną rolę miało leczenie konwencjonalne i suplementy.
Leczenie konwencjonalne raka, mimo swoich wielu wad wynikających z działań ubocznych, może w wielu przypadkach dać poczucie struktury i planu, który gdzieś zmierza.
W przypadku wyboru przez chorego metod alternatywnych, dominuje poczucie chaosu, braku planu i niepewności co do tego, co się stanie.
Chory zazwyczaj nie ma żadnego autorytetu medycznego, który dałby mu solidny plan takiego działania i podał możliwe rezultaty. Nie ma żadnych statystyk naturalnego alternatywnego leczenia raka.
Moją rekomendacją jest więc oparcie leczenia raka na konwencjonalnym leczeniu onkologicznym wtedy, kiedy daje ono istotny procent wyleczeń.
Przy pomocy umiejętnie stosowanych ziół i suplementów można bardzo zmniejszyć działania uboczne takiego leczenia.
W przypadku kiedy leczenie onkologiczne jest bardzo wyniszczające dla pacjenta i nie daje lepszych rezultatów niż jego niestosowanie w ogóle, należy przeprowadzić szczerą rozmowę z onkologiem i ustalić, czy warto to robić.
Podczas stosowania chemioterapii jest ważne, żeby ewentualne stosowanie suplementów nie zmniejszało skuteczności takiego leczenia.
Nie powinno się więc stosować mocnych antyoksydantów, kiedy chemioterapia jest oparta na wolnych rodnikach. Takie suplementy jak: Ubiquinol, GG, żywe kultury drożdży uzyskane w dostępie tlenu lub sulfarafan - mają za słabe działanie antyoksydacyjne, żeby osłabić działanie chemioterapii na guz nowotworowy. Jednocześnie mają silne działanie chroniące zdrowe komórki organizmu przed trwałym uszkodzeniem leczeniem onkologicznym lub mogą pomagać w zwalczaniu komórki macierzystej raka (sulfarafan). Medycyna konwencjonalna nie ma w tej chwili sposobu zwalczania komórek macierzystych raka. To one są właśnie odpowiedzialne za przerzuty i nawroty nowotworów, o czym świadczą liczne badania naukowe.
W przypadku stosowania immunoterapii zaobserwowałem, że jednoczesne zażywanie suplementów poprawiających odporność wydaje się potęgować działanie uboczne takiego leczenia i potęgować atak autoimmunologiczny na zdrowe tkanki organizmu.
Niewątpliwie w każdym etapie leczenia bardzo ważna jest dieta i korzystanie z czystego źródła wody przez chorą osobę.
Wydaje się, że dieta niskowęglowodanowa (Kwaśniewskiego, ketogeniczna) dobrze służy chorym z grupą krwi O lub B.
Chorzy na raka z grupą krwi A lub AB wydają się lepiej reagować na bezmięsną dietę opartą na ekologicznych warzywach i jajach kurzych.
Zaznaczam, że są to moje obserwacje, którymi chcę się podzielić, a nie naukowe dane statystyczne. Takich nie udało mi się nigdzie znaleźć.
Leczenie raka należy oprzeć na jak największej współpracy z onkologami i na możliwie największym wykorzystaniu ubezpieczenia zdrowotnego. To zmniejszy koszty leczenia i daje choremu poczucie bezpieczeństwa oraz konkretnego planu w działaniu.
Zbyt często obserwowałem tragiczny koniec leczenia, które było chaotyczne oraz doprowadziło do ruiny finansowej chorego i jego rodziny.